przeżyła śmierć kliniczną widziała piekło

Po ostatnim zakończonym konkursie otrzymałam od Was jeszcze kilka innych opowiadań, a wśród nich zainteresowała mnie relacja Pana Jarka, którą otrzymałam zar Co dzieje się "po drugiej stronie"? Jak wygląda moment, w którym zamykamy oczy i więcej ich nie otwieramy. Polka, która przeżyła śmierć kliniczną, zdradziła Z punktu widzenia biologii, jest to stan organizmu, w którym zatrzymują się funkcje życiowe, takie jak oddech i krążenie krwi, ale mózg nadal jest aktywny. To właśnie aktywność mózgu odróżnia śmierć kliniczną od śmierci definitywnej, i to jest klucz do możliwości odratowania pacjenta. Jedną z przyczyn jest praktyka sigheh. Sigheh (znana również pod arabską nazwą "nikah mut'ah") pozwala mężczyznom poślubić kobietę na określony czas, utrzymywać z nią intymne stosunki, a następnie opuścić ją bez konsekwencji. Chociaż sigheh jest często usprawiedliwiane w kategoriach moralnych, w praktyce jest to luka prawna Świadectwo doświadczenia Nieba. Bóg jest prawdą i zaświaty istnieją co potwierdza Henryk. Przeszedł operację serca i wg lekarzy nie powinien przeżyć. Za wsta nonton film in secret 2014 sub indo. Wstydzę się o tym mówić, lecz tamten świat jest doskonalszy i pełen harmonii – mówi Ada Edelman, blogerka Biura Duchów i autorka książki o tej samej nazwie. Naprawdę nazywa się Beata Kampa i z zawodu jest księgową. Już trzykrotnie przeżyła śmierć kliniczną. Po raz pierwszy, gdy miała 8 miesięcy. Przeżyła pani śmierć kliniczną trzy razy. Co Pani czuła? – Najbardziej niewiarygodne w tym doświadczeniu było to, co stało się ze świadomością. W jednej chwili ta świadomość stała się tak podzielna, albo też wielozadaniowa, że mogłam objąć kilka planów wydarzeń. To było najbardziej nieprawdopodobne, bo to dało do myślenia, jak bardzo ogranicza nas ciało. I jak to wygląda? – Często tak żartuję, a właściwie to nawet mój znajomy ufolog mi powiedział, że jesteśmy pasażerami na statku powietrznym o nazwie Ziemia i podróżujemy w naszych kombinezonach, i to są nasze ciała. Jesteśmy istotami o wiele bardziej duchowymi niż cielesnymi. I ja się z nim zgadzam i myślę, że właśnie tak można do tego zagadnienia podchodzić. Ciało ludzkie jest tylko kombinezonem, jest opakowaniem dla tej istotniejszej cząstki człowieka. I być może to jest właśnie ta cząstka, którą możemy nazywać Bogiem w sobie. Myślę, że ta świadomość to cząstka boska, która jest w nas i ona z racji tego, że jest boska to nie może być śmiertelna. W jakim wieku po raz pierwszy przeżyła pani śmierć? – Miałam osiem miesięcy. Dostałam wtedy przeterminowaną szczepionkę. Z tego okresu nie pamiętam nic. Natomiast z tych późniejszych doświadczeń pamiętam wszystko. Cały przebieg tego zdarzenia, wyjście z ciała i to, co poza ciałem można było zaobserwować. Człowiek jest świadomy tego, że dusza opuszcza ciało? – Człowiek, który opuszcza ciało zaczyna rozumieć, że jest duszą, a nie ciałem. Tak naprawdę całe jego jestestwo zamyka się w tej postaci duchowej. Nie tylko ja to czułam, bo przecież mój przypadek nie jest w żaden sposób wyjątkowy, jest powtarzalny. Jest doświadczeniem wielu osób. Większość osób, które to przeżyły, nie odczuwało żadnego przywiązania do ciała fizycznego w momencie, kiedy znalazło się poza nim. Ile czasu trwa taki stan? – Bardzo różnie. W moim przypadku to trwało chyba 4 minuty 20 sekund. Natomiast to mogą być bardzo różne doświadczenia. Z punktu widzenia czasu ziemskiego to może trwać kilka sekund, kilka minut, natomiast z tamtej perspektywy poza ciałem dzieje się tak dużo, że można by o tym mówić godzinami. To, co przeżywamy tam, poza ciałem, nie da się odnieść do upływającego czasu. Jak do tego doszło? – Nie byłam operowana. Miałam 17 lat i nagle straciłam przytomność. Nagle człowiek zdaje sobie sprawę, przynajmniej tak było u mnie, że nie jest w ciele. Jakkolwiek to brzmi. Z drugiej strony widziałam osoby, które mnie ratowały, widziałam lekarzy… Widziałam też, jak starali się w jakiś sposób przywrócić mi funkcje życiowe. Na wprost mnie pojawiła się jasna postać, ale jej światło nie oślepiało. Bardzo trudno to opisać. To jest tak bardzo zaskakujące, bo możemy to robić jednocześnie. Tak było przy tej mojej drugiej śmierci. Z jednej strony sala ludzi, na wprost jasna postać, a po prawej stronie świat tętniący życiem zupełnie niepodobny do naszego. To była pani decyzja, że pani wraca? – W moim przypadku nie miałam cienia wątpliwości, że mogę zdecydować czy chcę wrócić, czy zostać. Tak było u mnie, co nie znaczy, że tak jest zawsze. Tutaj zdania są bardzo podzielone. Do Biura Duchów napływa mnóstwo różnych relacji. Niektóre osoby, jak twierdzą, są bardzo mocno zachęcane do powrotu. U mnie tak nie było. Wtedy pierwszy raz w życiu poczułam, czym jest wolna wola. Co pani zobaczyła podczas swojej śmierci? – Podczas drugiej śmierci była to pewnego rodzaju podróż do innej przestrzeni. Do świata, w którym spotkałam moją kilka lat wcześniej zmarłą babcię. Spotkałam ją tam, ale ona była bardzo zdziwiona, że mnie widzi. Spotkałam tam bardzo wielu ludzi. Budynki. Coś na kształt miasta, które było bardzo dobrze zorganizowane. Miało ono przepiękną architekturę. Tam było wszystko harmonijne, chociażby rośliny. Nigdy wcześniej nie widziałam takich roślin. To było coś w rodzaju przepięknie zaprogramowanego parku. Zainteresował mnie pewien budynek z kolorową mozaiką na dachu. Natychmiast znalazłam się w środku. Okazał się ogromną biblioteką. Widziałam świat tętniącym życie, w którym był bardzo duży ruch i bardzo dużo się działo. Osoby, które pani tam widziała, różniły się w jakiś sposób od nas? – Mogę tylko tyle powiedzieć, że te osoby wyglądały jak ludzie, ale była w nich pewna delikatność, taka szlachetność. Nie potrafię tego inaczej opisać. One miały w sobie coś anielskiego. Wspomniała pani o swojej babci. Jak wyglądało to spotkanie? – W pierwszej chwili jej nie poznałam. Wyglądała jak w czasach swojej młodości. Dopiero po chwili sobie uświadomiłam, że to moja babcia. Ten jej widok znałam tylko ze zdjęć. Dlatego moment mi zajęło zanim się zorientowałam, że to jest ona. Była bardzo zaskoczona, że mnie widzi, spojrzała na mnie i mówi, a co ty tutaj robisz? To nie jest twój czas. Jaki jest tamten świat? – Powiedziałabym, że jest doskonalszy. Panuje tam stan niewyobrażalnego spokoju. Było bardzo dużo ludzi, niektórzy spacerowali, niektórzy wyglądają tak, jakby się uczyli. Odebrałam ten świat jako lepszy z tego powodu, że on nie był obciążony tym napięciem, w którym my żyjemy. Tam była pewna aura, która trochę przypomina atmosferę w świątyni, wszystko jedno jakiej religii. Takie doświadczenie umacnia wiarę? – To są doświadczenia nieprawdopodobnie formujące, a nawet zdolne przeformatować całego człowieka. Są ludzie, którzy po takim doświadczeniu zmieniają całe swoje życie. Zmieniają pracę. Przeprowadzają się w inne miejsce, w spokojniejsze, gdzie można żyć wolniej. Wiele osób, które przeżyły śmierć kliniczną, umacnia się w wierze. Ale są też inni, którzy odchodzą wtedy od kościoła. Dlaczego ludzie boją się śmierci? – Ludzie nie boją się śmierci, tylko boją się umierania. Boją się tego bardzo przykrego stanu, przez który wielu przechodzi, na przykład z powodu choroby. Nie boimy się śmierci, bo mamy bardzo głęboko zakorzenione, że jest coś ponad tym. Fot. Materiały Beaty Kampy Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak naprawdę wygląda życie po śmierci? Na pewno każdy z nas rozmyślał nad tym niejednokrotnie, jednak szybko ta myśl ucinania jest w zarodku w obawie przed tym, co ma nadejść. Jednak są takie osoby, które nie musiały się zastanawiać nad tym, co dzieje się po śmierci, ponieważ doświadczyły śmierci klinicznej Wiele takich osób podzieliło się swoimi przeżyciami w serwisie Reedit, gdzie opowiedziały o swoich doświadczeniach z pogranicza życia i śmierci. Niektóre z tych opowiadań są do siebie bardzo podobne i to jest dość szokujące. Byłam po operacji i to było coś dziwnego, bo widziałam siebie tak jakby z góry, ale nie czułam nic. Widziałam wszystko, ale fizycznie nie mogłam niczego odczuwać Moje serce stanęło po operacji. Pamiętam tylko, jak byłam przerzucona z łóżka na łóżko i pamiętam tę panikę pielęgniarek. Nic nie czułam, tylko byłam biernym obserwatorem. Następstwa były najgorsze. Uświadomienie sobie, jak blisko byłam śmierci i tego, że to, co mnie spotkało, nie było normalne To było złe, co zrobiłam, ale wzięłam narkotyki i trafiłam do szpitala. Przeżyłam śmierć kliniczną. Widziałam lekarzy i mojego męża, który rozmawiają na korytarzu, a potem znalazłam się na łące ze swoim pierwszym chłopakiem i po prostu rozmawialiśmy To tak, jakby emocjonalna część mojego mózgu przestała działać, zanim zrobiła to część intelektualna. Zasadniczo cierpliwie czekałem, aby dowiedzieć się, czy będę martwy, czy nie. W ogóle nie miałem o tym pojęcia. Niespokojne uczucie pojawiło się później Moja żona i ja ostatnio o tym rozmawialiśmy. 4 lata temu zmarła dwa razy w ciągu 3 miesięcy, wymagając pełnej resuscytacji za każdym razem. Przeżyła swoją śmierć. Zapytałem ją później, kiedy odzyskała przytomność, czy coś pamięta. Nic nie pamiętała. Czerń. Zero świateł. Nie widziała żadnych bliskich osób, zupełnie nic, pustka. Na szczęście mówiła, że nie czuła też bólu Nie wiem, czego doświadczyłem, kiedy byłem martwy, ale kiedy się obudziłem (tak to muszę nazwać), pamiętam, że chciałem go doświadczyć na stałe. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak się czułem Nie wiem, czy to, co przeżyłem, mogę nazwać śmiercią kliniczną, ale opiszę swoje przeżycia. Ale kiedy byłem w wieku około 13 lat, zostałem potrącony przez samochód i nigdy nie zapomnę doświadczenia, które nastąpiło później. Jeździłem na rowerze, gdy jakaś kobieta uderzyła mnie swoim samochodem, a ja dosłownie sekundę przed tym czułem, że to się stanie. Przygotowałem się na uderzenie i przedostałem się tak jakby w stan całkowitej całkowitej ciszy. Nic nie widziałem, nic nie słyszałam, żadnych zapachów, myśli, uczuć. Po prostu istniałem w tej spokojnej, czarnej bańce i było to najbardziej spokojne uczucie, jakiego doświadczyłem w życiu. Czułem się tak, jakbym był tu od wielu godzin, ale tak naprawdę minęło zaledwie kilka sekund, zanim się obudziłem i wszystko wróciło do normy. Głośne odgłosy, ból spowodowany uderzeniem, zobaczenie wszystkich samochodów itp. Moja przyjaciółka opisała śmierć (była teoretycznie martwa dwa razy) jako otoczoną przez ciemność i unoszącą się przy czymś w rodzaju ciepłej żelowej substancji pokrywającej ją Niekoniecznie „martwy klinicznie”, ale zostałem uznany za zmarłego dwa razy w tej samej nocy po wypadku samochodowym, w którym uczestniczyłem, gdy miałem 16 lat. Moja prababcia wyciągnęła mnie z samochodu i przeszliśmy przez pole kwiatów. Kiedy obudziłem się dwa tygodnie później, siedziała na skraju mojego łóżka i powiedziała, żebym powiedział mojej mamie, że wszystko będzie dobrze. Moja prababcia umarła, gdy miałem 10 lat, a wcześniej była przykuta do łóżka po udarze. Nigdy nie widziałem jej, jak chodzi i jest aktywna ruchowo, dlatego to było dla mnie piękne przeżycie Nie doświadczyłem żadnych wizji ani światła i nic nie czułem. To było jak przełączenie włącznika światła, ale za to powrót do żywych był charakterystyczny. Powoli mogłem usłyszeć, jak głosy wokół mnie stawały się głośniejsze, a dopiero po jakimś czasie zacząłem widzieć ludzi dookoła siebie. Nic spektakularnego. W jednej chwili jesteś tutaj, a w drugiej sekundzie nie jesteś Nie moja historia, ale mojego szefa, który brał udział w strasznym wypadku samochodowym. Był martwy przez kilka minut, a w tym samym czasie ratownicy próbowali go ratować. Powiedział mi, że to było przeżycie, którego nie jest w stanie opisać, ale pamięta czarną przestrzeń, która go pochłaniała, ale była taka przyjemna. Powiedział także coś okropnego. Zwierzył się, że był zły na jednego sanitariusza, który go uratował, bo on nie chciał wracać do żywych… Moja przyjaciółka opisała to jako głęboko relaksujące uczucie i powiedziała, że czuła, że odpływa – zupełnie tak jakby usypiała Byłem martwy przez bardzo krótki czas – od 30 sekund do minuty. W moim odczuciu to nie było tam nic. Po prostu nic nie istnieje. Jest to piękne w pewien sposób, ale i straszne. Taki dziwny brak świadomości, który jest niepokojący, ale i ciekawi mnie. Dziwne uczucie Wszystkie te historii w większości łączy fakt, że proces umierania jest czymś błogim, ale nikt z nas tak naprawdę nie ma pewności, jak to wygląda. Historie wywołują ciarki i lepiej niech tak zostanie i żeby nikt z nas nie musiał tego doświadczać *zdjęcia mają charakter poglądowy __________________________________________________________________________________________________ Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@ Co się z nami dzieje, gdy umieramy - to zagadnienie ciekawi ludzi na całym świecie. Temat doczekał się wielu opracowań naukowych, a teraz swoimi spostrzeżeniami podzielili się internauci, którzy przeżyli śmierć kliniczną - informuje "The Independent". W serwisie Reddit pojawił się wątek dotyczący śmierci klinicznej, który przerodził się w burzliwą dyskusję, pełną ciekawych przykładów. Choć należy do nich podchodzić z dystansem, niektóre opisane tam doświadczenia są znane lekarzom. Jeden z internautów napisał, że w trakcie zabiegu angiografii przedmioty dookoła zaczęły się rozpływać i ginąć w ciemności. Wokół niego biegali lekarze. Chwilę później usłyszał głos doktora "mamy go" i było to najprzyjemniejsze uczucie, jakiego doświadczył. Inny użytkownik sieci zasłabł podczas szkolnej prezentacji. Przez cały czas czuł, jakby spadał w przepaść. Słyszał też, jak jego koledzy krzyczą i szukają pomocy. Nie pamięta jednak kilku minut przed i po zatrzymaniu akcji serca. Zaniki pamięci dotykały wielu ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. U jednego z internautów puls i akcja serca zatrzymały się na pięć minut. Mężczyzna pamięta wszystko, co wydarzyło się na godzinę przed wypadkiem. Pamięć wróciła mu dopiero dwa dni później, gdy wybudzono go ze śpiączki farmakologicznej. Niektórzy dokładnie pamiętali swoją akcję reanimacyjną. Jeden z internautów "unosił się" nad swoim ciałem, a po wybudzeniu odnalazł wszystkich ratowników i osobiście im podziękował. Byli oni zdziwieni, bo gdy przybyli na miejsce, pacjent nieprzytomny. Większość tych przeżyć potwierdzają lekarze. Doktor Sam Parnia mówi, że 40 proc. pacjentów, którzy przeżyli śmierć kliniczną, pamięta to, co się z nimi działo. Przez chwilę byłam w niebie Nigdy nie czytałam książki o śmierci klinicznej i przeżyciach osoby, która przez chwilę była w niebie. Głęboko w to wierzę, ponieważ starsza pani z mojej rodziny, która już umierała, ocknęła się ze słowami ,,widziałam piekło i niebo". Później wyzdrowiała. Coś z pewnością w tym musi być, ponieważ takich książek pojawia się coraz więcej. Miejmy nadzieję, że nie jest to tylko spowodowane sukcesem ,,Niebo istnieje naprawdę". Betty J. Eadie miała przejść operację, jakich wiele. Nic nie wskazywało na jakieś komplikacje, a jednak poczuła, jakby została wyrwana ze swojego ciała. Zobaczyła światło, które ją do siebie zapraszało. Była przez chwilę w niebie. Jest to cudowna, kojąca i niebiańska opowieść. Świadectwo kobiety, która po tym doświadczeniu całkowicie zmieniła swoje poglądy. Po prostu stała się innym człowiekiem. Ogromna wiara i miłość autorki do Boga aż bije z tych stron. Znalazłam tu wiele faktów, których podobno w niebie dowiedziała się Betty. Czy to rzeczywiście prawda? Ja wierzę i to kupuję. Książka została napisana niezwykle prostym językiem. Miło i szybko się ją czyta. Jest optymistyczna. Daje nam nadzieję, mówi, że nie należy bać się śmierci. To fakt, który dopadnie każdego z nas, a życie na ziemi to zaledwie przedsmak. Tutaj uczymy się, poznajemy prawdę o cierpieniu, wzrastamy duchowo. Recenzent: Klaudia Błaszczyk Betty J. Eadie, Curtis Taylor Po schodach do nieba Tłumaczenie: Hanna de Broekere Jedna z najbardziej poruszających opowieści o doświadczeniach z pogranicza śmierci Prawa do ekranizacji zakupił Ridley Scott. Lekarze myśleli, że Betty umarła. Jej ciało nie odpowiadało na próby reanimacji, nie dawało żadnych oznak życia. Tymczasem ona miała wrażenie, że ogląda wszystko z góry, widziała też światło, które zapraszało ją do siebie. A potem doświadczyła niewyobrażalnego szczęścia. Zrozumiała, że jest nie tylko biologicznym organizmem, ale też istotą duchową, która nigdy nie przestanie istnieć. Betty przeżyła śmierć kliniczną i wróciła do życia z przesłaniem miłości: „kochajcie się, bo to jest najważniejsze”. Jej prosta i piękna opowieść o tym, czego doświadczyła, sprawia, że to, co niepoznawalne, staje się zrozumiałe. Okazuje się, że – paradoksalnie – przeżycia z pogranicza śmierci mogą nas nauczyć jak żyć. Relacja Betty „z życia po życiu” to DOWÓD na to, że śmierć nie jest końcem. Odpowiedzi MarS2 odpowiedział(a) o 21:42 Śmierć kliniczna, w przeciwieństwie do rzeczywistej jest tylko spowolnieniem funkcji życiowych organizmu, co powoduje znaczne niedotlenienie mózgu i tam właśnie tworzą się w odcięciu od rzeczywistości wizualizacje tworzone z wcześniejszych przeżyć i marzeń a nikt nie marzy o pójściu do piekła, czy czyśćca, poza tym w niebie jest siedziba Boga i tam każdy katolik udaje się na sąd ostateczny. blocked odpowiedział(a) o 21:43 Nie, nie trafiły. Piekło=gróbNiebiosa= siedziba Jehowy, tam trafi 144000 chrześcijan. Pozostali będą królować na Ziemi. blocked odpowiedział(a) o 21:55 A skąd wniosek, że poszły do nieba, lub gdziekolwiek indziej?Śmierć kliniczna nie oznacza śmierci biologicznej, to tylko stan agonii, stan w którym czynności życiowe i aktywność mózgu są słabo wykrywalne, lub niewykrywalne. Lorenzo. odpowiedział(a) o 22:34 Widzę, że nikt takiej teorii nie podsunął, ale może w takim razie Piekła zwyczajnie nie ma? Albo trafiają do niego tylko najgorsze dusze, którym już w żaden sposób nie można pomóc?A może Niebo wcale nie jest Niebem, tylko pewnym stanem przejściowym, do którego trafiamy w oczekiwaniu na następne wcielenie? blocked odpowiedział(a) o 22:59 To że osoby która jest podczas śmierci klicznej ZAWSZE widzi to co jest dla niej najlepsze tzn. jaskrawe światło w górze a tam Jezusa wzywajacego do raju jest niepodważalnym dowodem na to ze podczas śmierci klicznej dana istota nie opuszcza ciała itp. a jak opuszcza to nie idzie do żadnego Boga a juz na pewno nie chrześcijańskiego (z pewnościa niektóe osoby poszły by do piekła) Jacke odpowiedział(a) o 00:36 Ponieważ umierający mózg w panice nie chciał wytwarzać innych obrazów? blocked odpowiedział(a) o 12:11 W czasie śmierci klinicznej pojawiają się halucynacje i obrazy, które są po prostu fałszywe. Osoba nie umiera naprawdę, dusza nie odłącza się od ciała, nigdzie nie idzie. Tak się tylko wydaje. Tym bardziej, że według Biblii po śmierci obracamy się w niebyt, by dopiero później zmartwychwstać. blocked odpowiedział(a) o 15:55 Osoby w stanie śmierci klinicznej nigdzie nie poszły, po prostu miały halucynacje. I niebo i piekło i czyściec istnieje. moim zdaniem osoby nawet które by trafiły do piekła nie opowiadałyby tego innym, bo po 1. pobyt w piekle nawet przez moment może spowodować, że człowiek świruje ( ponoć tak jest tam okropnie ), a po 2. czy wy byście gadali ludziom, że byliście w piekle bo przeżyliście śmierć kliniczną? Na pewno nie! No bo kto chcę zdradzać, że zasłużył na piekło? Aarung odpowiedział(a) o 23:08 Skąd wniosek że poszły do nieba? Albo że białe światło które zwykle widzą ludzie w stanie śmierci klinicznej jest niebem? Nie wyjaśniono jeszcze do końca tego zjawiska ale nie wierzę w piekło i niebo Uważasz, że ktoś się myli? lub

przeżyła śmierć kliniczną widziała piekło